Czy sushi jest potrawą kochanków? Ależ tak! Abstrahując od złotej myśli, że każda potrawa, przyrządzona rękami ukochanej osoby, jest daniem miłosnym, przypomnijmy, że np. jajka, owoce morza, kawior – wchodzące w skład sushi – od tysięcy lat, wśród wielu ludów, uważane są za produkty wzmagające siły erotyczne i płodność. Sushi ma prócz tego te zalety, że można jeść je palcami, a więc w każdych okolicznościach i nie zawiera silnie pachnących składników jak cebula czy czosnek, które przeszkadzałyby okazywaniu czułości.
Oto romantyczna propozycja, nie tylko na dzień świętego Walentego, ale na każdy dzień, który chcemy uczynić wyjątkowym: podajmy ukochanemu, czy ukochanej, przepyszne, utoczone własnymi rękami sushi. Kolacja we dwoje nie musi być duża. Wystarczy ugotować szklankę ryżu, rozmrozić kilka krewetek lub kawałek łososia, otworzyć słoiczek ikry, usmażyć omlet tamago, pokroić trochę warzyw. Atrakcją całego zestawu – i jego najtrudniejszym elementem, na który musimy zarezerwować sobie dość czasu – są sercowe hosomaki z marchewki. Czego nam trzeba do ich przygotowania?
- bardzo malutka metalowa foremka do ciasteczek w kształcie serca
- 3 – 4 dość grube, proste, nieuszkodzone marchewki
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli
- ugotowany
- kilka płatów dobrego gatunkowo nori
- chrzan wasabi w tubce
- najcieńsza końcówka szprycy cukierniczej do lukrowania
WYKONANIE SERCOWYCH HOSOMAKI SUSHI Z MARCHEWKI:
Starannie wyszorowaną marchewkę wkładamy do garnka dość dużego, żeby zmieściła się tam w całości. Można ją obrać wcześniej, lecz nie trzeba tego robić; niektórzy uważają nawet, że nieobrana marchew zachowuje więcej smaku. Dodajemy cukier, sól i tyle wody, żeby marchewka była przykryta ale nie pływała. Gotujemy 20 minut od momentu zagotowania się wody. Studzimy nie wyjmując z garnka, dopiero po ostudzeniu delikatnie wyjmujemy rękami, bez użycia narzędzi. Chodzi o to, żeby nie połamać marchewki.
Teraz wycinamy kształt serca. Wyrównujemy jeden z końców korzenia i wbijamy tam metalową foremkę tak głęboko, jak tylko się da. Niewielkim nożem okrawamy zbędną część warzywa dookoła, uważając, żeby nie oderwać wyciętej części od reszty. Po tym zabiegu wpychamy foremkę głębiej i powtarzamy okrawanie. Jeśli uda się ciąć foremką cały czas wzdłuż marchewki, to powinien wyjść nam jakby baton, którego przekrój poprzeczny w każdym miejscu będzie sercowaty. Na zdjęciach jest to pokazane dokładnie. Oczywiście część marchewek się połamie, dlatego ugotowaliśmy aż tyle. Jeśli cięcie korzenia foremką udaje się tylko do połowy, to również nie jest powód do zmartwienia – wykorzystujemy połówki.
Tak przygotowanej marchewki używamy do wykonania dość banalnego hosomaki. Należy tylko dostosować wielkość kawałka nori do wielkości marchewkowego rdzenia. Nawet najmniejsze foremki do ciasteczek mogą mieć ok. 2 – 3 cm szerokości. Takiego kawałka marchewki nie zawiniemy w połówkę nori, pokrytą przecież jeszcze ryżem. (żeby przypomnieć sobie jak zawija się najprostsze maki sushi.) Trzeba będzie wziąć kawałek szerokości 2/3 albo nawet 3/4 płata nori. Nie należy martwić się o resztki, bo wykorzystamy je, odpowiednio przycięte, do zawijania innych form sushi. Natomiast resztek marchewki też nie wyrzucamy – nadają się na sałatkę.
W wyniku tradycyjnego rolowania otrzymujemy zwyczajnie z wierzchu wyglądające rolki sushi. Po krótkim “leżakowaniu” zlepionym brzegiem nori w dół tniemy je ostrym zwilżonym nożem na osiem części i układamy na białym talerzu wśród innych rodzajów sushi. Każdy kawałek ma, wyraźnie widoczne na tle ryżu marchewkowe serce .
Ostatnim wykończeniem jest nałożenie nakładki do lukrowania na tubkę gęstego wasabi i wypisanie miłosnego wyznania ozdobnym pismem na brzegu talerza. Ukochanego ostrzegamy, że zielony napis nie jest z lukru i jest piekielnie szczypiący.
Miłego świętowania Zakochani!